Termin „agresja smyczowa” od jakiegoś czasu staje się bardzo „popularny”.
Niestety, terminy te, jak i jeszcze wiele innych, propagują osoby, które nie do końca rozumieją mechanizmy, które determinują tego typu zachowania.
Na początek krótka historyjka:
Idziemy sobie z psiakami (Prodziu – MT 55 kg i Macio – mix 30 kg). Mijamy trzy kobiety. Jedna z nich trzyma na smyczy psiaka (jakieś 7 kg). Po psiaku widzę, że jest zainteresowany kontaktem z ciut większymi przedstawicielami swojego gatunku. Pozwalam więc swoim psiakom na podejście. Pani krzyczy z przerażeniem, że jej pies jest agresywny i rzuca się do innych psów. Grzecznie proszę (jestem ze dwa razy większy od kobietki), żeby całkiem poluzowała smycz. Pani nie oparła się mojej prośbie i smycz poluzowała (na szczęście miałą zwykła, nie flexi). Mały psiak z pewnym oporem ale i sporym zaciekawieniem obwąchał się z nowymi znajomymi, którzy po kurtuazyjnej wymianie niuchnięć zadków wrócili do ciekawszych zajęć, typu czytanie nowych wiadomości na pobliskich drzewkach. Opiekunka psiaka – oczy jak 5 zł (te stare, z rybakiem) i „on tak się nigdy nie zachowywał”. Miło się pożegnaliśmy i poszliśmy dalej na spacer.
Wedle wszelkich „teorii”, ten psiak przejawiał mityczną „agresję smyczową”. Czyli, pozbawiony magicznego przedmiotu, którym jest smycz, nie przejawia agresji.
No po prostu magia, czary…
Czy jednak jest trochę prościej?
Ponownie, po raz kolejny, i jeszcze raz, wracamy do tematu, którym jest komunikacja.
Znajdziecie zapewne wiele opisów, z czego wynika „agresja smyczowa”: że pies się poddusza, że jest ucisk na obroży, na szelkach i z tego powstaje reakcja stresowa… można tak prawie w nieskończoność.
Jak już wspomniałem, głównym problemem jest komunikacja. A raczej brak komunikacji. Zarówno między opiekunem i jego psem, jak również między samymi psami.
Zacznijmy od tego, czym jest komunikacja.
Wspomniałem o granicy bezpieczeństwa.
Nie ma jednej uniwersalnej odległości, przy której dany pies będzie się czuł bezpiecznie. Niekiedy będzie to 10 metrów, innym razem 50 czy nawet 100 metrów. Wszystko zależy od okoliczności, warunków i obecności opiekuna czy opiekunów. Gdy pies jest rozluźniony, spokojny i towarzyszy opiekunowi, do którego ma większe zaufanie, ta odległość będzie mniejsza. Gdy coś psu będzie dolegać, coś go będzie bolało, będzie z opiekunem, do którego ma mniejsze zachowanie, albo który „na siłę” wprowadza go w niekomfortowe sytuacje, ta odległość będzie dużo większa.
Kolejny przykład z moimi psiakami:
Zazwyczaj oba psiaki się dobrze tolerują, jeden drugiemu do miski nie zagląda i nie ma problemu, żeby jeden przeszedł obok drugiego podczas jedzenia. Któregoś razu Prodziu dostał miskę w pokoju, Macio zjadł swoje w innym pomieszczeniu i chciał wejść do pokoju. Odległość – ponad 3 metry. Prodziu nie ruszył jeszcze jedzenia, ale na widok Macia wydał niskie, głębokie „wrrrr”.
Czyli ewidentny znak, że psiakowi coś dolega. Do weta. Diagnoza – babeszja.
Wystarczyło osłabienie, dużo gorsze samopoczucie, żeby granica strefy bezpiecznej została bardzo mocno przesunięta.
Czy i jak można pracować, żeby wyeliminować „agresję smyczową”?
Nie można. Jak pracować z czymś, czego nie ma?
Możemy pracować nad wyeliminowaniem zachowań agresywnych, nad poprawą komunikacji, wzmacnianiem zachowań, które będą alternatywne do agresji. Może to być pozwolenie psu na obwąchiwanie trawy, ominięcie zagrożenia (obchodzenie po łuku). Zwiększenie pewności siebie u psa lękowego (zabawy węchowe, tropienie, psie sporty, dobrze prowadzona obrona). Można spróbować pracować metodą BAT (Behaviour Adjustment Training) czy „The Engage – Disengage Game”.
Jednak zawsze podstawą pracy przy tzw. „agresji smyczowej” będzie poprawienie komunikacji zarówno między opiekunem i psem, jak i między psem i „obiektem zagrożenia”.
Tekst powstał na prośbę:
https://www.facebook.com/pokochaj.lobuza/posts/507002633534320
Wydaje mi sie, ze ile psow tyle rozwiazan i na kazdego bedzie dzialalo cos innego. Obserwujcie swoje psiaki i po prostu probujcie. Szukajcie rozwiazan nam behawiorysci nie pomogli, ale moze Wam pomoga? Moze jakies nowe szkolenie, ktorego jeszcze nie probowaliscie? Moze nowa zabawka? Najgorsze co mozna zrobic z psem, ktory ma problem z agresja smyczowa jest wycofanie go z zycia. Zamykanie w domu, skracanie spacerow i odmawianie aktywnosci, aby tylko nie natknac sie na obiekt, ktory powoduje reakcje psa. To tylko poglebia problem.