„Mój pies jest wyszkolony.”
„Mój pies zna komendy.”
„Mój pies w domu reaguje na każdą komendę, ale na dworze, na spacerze zupełnie głuchnie.”
„Czasami mój pies przestaje reagować na komendy i zupełnie mnie nie słucha.”
„Musisz u psa zgeneralizować komendę, tak długo ćwiczyć daną komendę, aż pies będzie wykonywał daną czynność z automatu, potem w warunkach coraz większego rozproszenia…”
„Pies musi przepuścić w drzwiach, nie może wychodzić pierwszy”
„Pies musi usiąść i się uspokoić”
Czy ze strony opiekuna, czy ze strony szkoleniowca – ilu spotkało się z takimi i podobnymi stwierdzeniami? W ilu przypadkach takie i podobne zalecenia zadziałały? Ile trwało ich „wypracowywanie”?
Zaraz za tym co wyżej, można usłyszeć kolejne:
„Traktuję psa jak przyjaciela”
„Pies jest członkiem rodziny”
I tak dalej, często od tych samych osób.
Tylko ja widzę sprzeczność? Nie rozróżnienie wychowania psa od wytrenowania?
Czym się różni wyszkolenie psa od wychowania?
Jest wiele „psich szkół”, które uczą różnych komend, zachowania się, reagowania na polecenia. Owszem, jest to dobre. Pozwala na zbudowanie jakiejś więzi ze swoim zwierzakiem… ale czy tak do końca?
W swojej pracy spotykam się z psami, które ukończyły różne szkolenia. Często nawet z wyróżnieniem czy dyplomem – posłuszeństwo, nosework, tropienie… . A jednak trafiają do mnie na konsultacje z powodu różnych problemów z zachowaniem się. Najczęściej z agresją i lękliwością wobec ludzi oraz, najczęściej, wobec psów.
Teoretycznie praca z takim psem powinna być łatwiejsza… jest o wiele trudniejsza. Zwierzak ma już utrwalone pewne zachowania, które będzie powtarzał, więc trzeba szukać rozwiązań alternatywnych. I wszystko zależy od tego, jakich metod używano na szkoleniu.
Opiekun psa zgłasza się na szkolenie, ponieważ oczekuje rozwiązania swojego problemu, który ma z psem. Trafia na szkolenie grupowe, które w jakiś sposób pozwala zapanować nad zwierzakiem, ale… ale szkoleniowiec nic nie wie, albo niewiele wie o behawiorze, i skupia się tylko na posłuszeństwie. Niestety, jeszcze niewielu trenerów potrafi trafnie zdiagnozować problem, z którym boryka się opiekun psa i skierować opiekuna do behawiorysty, lub, jeśli sam jest behawiorystą, zaproponować zmianę formy szkolenia na konsultację.
Opiekun zgłasza się na szkolenie, ponieważ ma jakiś problem z psem, ale o tym nie powie, i później ma pretensje do szkoleniowca, że pies jak rzucał się na psy, tak dalej się rzuca. Nie powiedziałeś jaki masz problem, to skąd trener miał to wiedzieć?
Zgłasza się opiekun psa na trening, bo… jego pies potrzebuje socjalizacji z innymi psami. Podobnie jak wcześniej – niewłaściwy adres. Na treningu pies nie będzie się socjalizował (bawił, ponieważ to część opiekunów ma na myśli) z innymi psami.
Czymże jest w takim razie trening, który oferują psie szkoły? Czy jest to w ogóle potrzebne?
Trening jest nauką komunikacji z własnym psem. Jak psa uczyć, jak rozumieć, poznać, na czym polega wspólne spędzanie czasu, zabawy, pracy. Dla obu stron jest to korzystne. Dodatkowo, bardzo dobra szkoła ma trenerów, którzy mają też podstawy wiedzy behawioralnej, więc będą potrafili przekazać podstawy wychowania jak również w jaki sposób poradzić sobie z niewłaściwym zachowaniem.
Wracając do treningu, co z niego może wynieść opiekun psa?
Na pewno kilka podstawowych komend, takich jak siad, zostań, poczekaj, zostaw, równaj czy wróć do mnie (jak również parę innych w zależności od programu szkoły). Czyli większe posłuszeństwo, umiejętność zapanowania nad psem w codziennych sytuacjach, przejścia dla pieszych, zatłoczony chodnik (uwaga!), przejście obok innych psów (uwaga!), grzeczne witanie się z gośćmi (uwaga!), czekanie na „miskę” itp.
Dlaczego „uwaga!”? Gdy pies ma tylko problem z opanowaniem się, posłuszeństwem, brakiem komunikacji z opiekunem, to trening zadziała. Nie zadziała, gdy problem jest „głębszy”, gdy pies frustruje się na widok innych psów (np. za szczeniaka mógł podchodzić do wszystkich psów, gdy dorósł już nie), gdy jest mocno lękliwy i agresywnym zachowaniem nauczył się zwiększać dystans do psów i ludzi, gdy pies wykazuje nadmierną ochronę zasobów, gdy ma problem z zostawaniem samemu (w niektórych wypadkach trening i szkolenie pomogą).
Dobrze, wiemy co to jest trening (szkolenie). Czymże w takim razie jest wychowanie?
Wg słownika PWN jest to:
- ogół zabiegów mających na celu ukształtowanie człowieka pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym oraz przygotowanie go do życia w społeczeństwie
- umiejętność zachowania się w towarzystwie
Przełóżmy tą definicję na naszego pupila. Czy wyszkolony pies jest wychowany? Czy tylko nauczony reagowania na konkretne komendy i polecenia?
Szkolenie bardzo pomaga w wychowaniu, ale jest tylko uzupełnieniem wychowania, aby nasz podopieczny potrafił się zachować w konkretnych sytuacjach, w których to my musimy przejąć całą kontrolę – chodzenie przy nodze, zostanie w miejscu, odwołanie od zabawy, zostawienie atrakcyjnego śmiecia itp. itd.
Dobrze wychowany pies będzie się potrafił zachować i w psim i ludzkim towarzystwie.
Nie mówię tu o tym, że będzie się bawił z każdym psem, że będzie z radością i zapałem szalał na psim wybiegu ze wszystkimi spotkanymi tam psami.
Dobrze wychowany pies będzie potrafił odczytać komunikaty wysyłane przez innego psa i odpowiednio na nie zareagować. Będzie również potrafił we właściwy sposób powiedzieć innym psom jak się czuje i czego od nich oczekuje.
Pies nie musi lubić wszystkich okolicznych psów, ale powinien je co najmniej tolerować. Zignorować frustracyjne zachowanie czy też w porę wycofać się niekomfortowej sytuacji. Będzie potrafił spokojnie poczekać na miskę z jedzeniem, nie będzie natrętnie dopraszał się uwagi, nie będzie wymuszał pieszczot, zabawy.