Behawiorysta i zoopsycholog. Profesje, które są już praktycznie tożsame. Jednak z pewnym wyjątkiem. O ile zoopsycholog istnieje w spisie zawodów, o tyle zawód behawiorysty zwierząt nie jest jeszcze unormowany. Kilka mi bliskich instytucji dąży do tego, aby ta profesja została uregulowana.
Niestety, umawiając się z behawiorystą nie mamy pojęcia jaką ta osoba ma wiedzę odnośnie postępowania ze zwierzętami. Rozwój internetu i mediów społecznościowych spowodował, że jest bardzo dużo osób, które udzielają porad odnośnie zachowania zwierząt. Udzielają porad nie widząc psa, opierając się jedynie na subiektywnych opisach opiekunów (fakt, są drobne wyjątki, gdzie administracja dba o merytorykę i stara się dotrzeć do istoty problemu, ale… to jest chyba tylko jedna taka grupa na portalu społecznościowym).
Jak widać, dzisiaj behawiorystą może się nazwać każdy. Może zrobić „kurs” internetowy za 49 zł i otrzymać „legitymację behawiorysty”. Oczywiście, do niczego to nie jest potrzebne. Przecież przeczytanie kilku książek o zachowaniu psów, obejrzenie wszystkich sezonów pewnego pana od „zaklinania” psów w zupełności wystarczy.
Niestety, ale zawód behawiorysty czy zoopsychologa to profesja, która wymaga bardzo dużej wiedzy. To jest nie tylko teoria dotycząca zachowania zwierząt. Osobiście znam tylko dwie szkoły, gdzie przykłada się dużą wagę również do zajęć praktycznych (jedną z nich jest Ethoplanet).
Aby dobrze, naprawdę dobrze pracować ze zwierzętami, potrzebna jest bardzo dobra wiedza obejmująca wiele dziedzin nauki. Postaram się to przedstawić na przykładach z życia wziętych. Na potrzeby artykułu pomijam cały proces terapii.
Pamięć i nauka:
Zgłasza się do mnie opiekunka psa. Pies jest u nich dopiero kilka dni, ale zachowuje się wobec niej agresywnie. Będąc na miejscu i proszę o pokazanie, jak to wygląda. Opiekunka siada na kanapie, pies po chwili podchodzi, łapie pyskiem za jej przedramię. Pani od razu karci psa stanowczym „nie”, pies odchodzi i w tym momencie nastoletnia córka woła psa. Pies podchodzi do niej, siada i dostaje smakołyk.
Poprosiłem córkę, żeby przy następnej próbie nie reagowała, nie wołała psa. Co się stało? Pies podszedł do opiekunki, złapał za rękę, na „nie” odszedł i… podszedł do córki i usiadł czekając na smakołyk.
Tak więc nauka tego zachowania trwała zaledwie trzy dni. Nauczyli psa sekwencji zachowania – złapanie zębami, podejście do córki i otrzymanie nagrody.
Takich przykładów można przedstawić bardzo wiele. Chociażby zachowanie psa przy małym dziecku. Rodzic daje dziecku chrupka. Pies usiłuje go zabrać. Jedna próba, druga, trzecia, kolejna. W końcu udaje mu się polizać przysmak. Co robi rodzic? Karci psa i… daje polizanego chrupka. Czego pies się nauczył? Że trzeba skakać do dziecka, wtedy dostanie się nagrodę.
Zachowanie na spacerze, kiedy pies ciągnie na smyczy. Opiekun poprzez zatrzymywanie się stara się nauczyć psa, żeby nie ciągnął. Pies ciągnie, opiekun się zatrzymuje, czeka aż pies odwróci do niego głowę, chwali psa i idą dalej. I pies dalej ciągnie. Więc ponownie zatrzymanie się, pies patrzy na opiekuna i idą dalej. A pies ciągnie.
W każdym z tych przykładów pies nauczył się pewnej sekwencji zachowań. Właściwie, to opiekunowie sami nauczyli psa, że wykonanie określonej sekwencji czynności będzie nagrodzone. Nagrodą może być wszystko – od nagrody w postaci jedzenia (smakołyk), przez pochwałę słowną aż do zabawy. Paradoksalnie, to co punktu widzenia człowieka będzie karą, czyli np. nakrzyczenie na psa, zwierzak może odebrać to jako tzw. nagrodę funkcjonalną (czyli jakikolwiek kontakt z opiekunem).
Z naszego, ludzkiego punktu widzenia może to się wydawać bardzo dziwne, ale z psiego jest jak najbardziej uzasadnione.
Właśnie poznaliśmy w jaki sposób pies się uczy, w jaki sposób zapamiętuje, co może motywować psa do określonego zachowania. W tych prostych przykładach została wykorzystana wiedza z technik uczenia się, zapamiętywania, jak również z metod badawczych i obserwacji behawioralnych.